Jak osiągnąć swobodę językową?

with Brak komentarzy

osiąganie swobody językowej

Nie wiem czy też tak masz, ale z moich lat obserwacji wynika, że obok zmagań z gramatyką i zakuwaniem „słówek”, jednym z najczęstszych celów przyświecającym uczniom jest chęć mówienia z akcentem jak native. Nawet nie liczę, ile razy w tej czy innej formie pojawiło się pytanie o akcenty. Tym razem nie będę dociekała ewentualnych powodów i korzeni takich zakusów.

 

Podpytywałam osoby uczące się angielskiego jak chciałyby brzmieć. Celowo nie zapytałam z jakim akcentem chciałyby mówić, bo nie chciałam nakierowywać na te tory. W udzielonych odpowiedziach przeważało: naturalnie i swobodnie. I o tym jak to osiągnąć jest ta notatka.

 

Może warto się przez chwilę zastanowić, co właściwe rozumiemy przez swobodę językową?

W skład swobody językowej zaliczyć można zasób słownictwa i łatwość przywoływania go w zależności od sytuacji i wypowiedzi, poprawne używanie struktur gramatycznych, użycie powiedzeń i przenośni powszechnie funkcjonujących w języku, poprawne i wyraźne wymawianie słów tak, żeby być dobrze rozumianym. Czy to znaczy, że nasze wypowiedzi mają być bezbłędne i nieskazitelne? Niezupełnie. Swoboda językowa to nie to samo, co biegłość językowa. Swoboda językowa charakteryzuje się łatwością komunikowania się i wyrażania myśli korzystając z dostępnego nam zasobu słów i wyrażeń na własnym poziomie rozwinięcia umiejętności.

 

Swobodne porozumiewanie się używając angielskiego jako drugiego języka osiągasz wtedy, kiedy rozumiesz większość informacji do ciebie docierających zawierających język potoczny, metafory, idiomy, kolokacje. Innymi słowy swoboda językowa wiąże się z płynnością. Formułowanie zdań przebiega sprawnie i bez ociągania się, a w umiejętnościach biernych, czyli czytaniu i rozumieniu ze słuchu, większość przekazu jest zrozumiała.

 

Warto sobie uświadomić tą różnicę i przestać zamęczać perfekcjonizmem. Nie musisz być w stanie formułować megaelokwentnych konstrukcji, żeby porozumiewać się płynnie i swobodnie.

 

Taki poziom zaawansowania, zbliżony do biegłości, jest przydatny osobom, które profesjonalnie zajmują się studiowaniem języka lub wykorzystują angielski w pracy naukowej.

 

Na co dzień swoboda zupełnie wystarczy.

 

Jeśli nie planujesz kariery naukowej, a angielski przydaje ci się głównie w pracy i na potrzeby własne – płynność w zupełności wystarczy. Swoboda językowa pojawia się już na poziomie średnio zaawansowanym i rozwija stopniowo z pogłębianiem rozumienia i rozbudową zasobu słownictwa, czyli leksykonu.

 

Jak określić czy nabieramy lub już osiągnęło się swobodę językową w angielskim? Zastanów się nad kilkoma aspektami dotyczącymi obecnego stanu rzeczy w kwestii swojego angielskiego:

  • uczestniczę czynnie w rozmowach
  • potrafię jasno wyrażać swoje myśli i odczucia
  • kiedy zabraknie mi słowa sprawnie posiłkuję się innymi wyrażeniami
  • nie popadam w panikę kiedy nie zrozumiem przekazu. Dopytuję.
  • mam świadomość swoich błędów. Stopniowo je poprawiam.

Może zauważyłaś, że powyższa diagnostyka nastawiona jest na praktyczne posługiwanie się językiem angielskim i jest połączeniem biernych i czynnych umiejętności językowych. Częstym powodem złudzenia, co do poziomu własnego języka  jest brak regularnych prób używania i sygnałów zwrotnych. Zwyczajnie może się wydawać, że poziom językowy jest wyższy ze względu na spory zakres rozumienia, ale przy weryfikacji przez produkcję pojawiają się trudności. Odwrotna sytuacja, choć rzadziej, też może mieć miejsce kiedy trochę się rozgrzeje mowę. Przybiera to formę znacznej sprawności w ograniczonym, często stosowanym obszarze zagadnień, ale trudności pojawiają się kiedy pojawia się potrzeba lub okazja rozmowy poza zakresem naszych przyzwyczajeń np. rozmowa o zmianach klimatu kiedy mamy wprawę w zakresie mody i urody czy sportu.

 

Jak brzmieć swobodnie?

Wspomniałam, że nie wszystkie umiejętności muszą być koniecznie na najwyższym poziomie, żeby czuć się swobodnie używając angielskiego. To jednak nie znaczy, że nie warto ich systematycznie i stopniowo rozwijać i można już sobie odpuścić. Tudzież olać – skoro już była mowa o mowie potocznej 🙂

 

Przyjrzymy się kilku istotnym czynnikom po kolei.

 

Gramatyka, a konkretnie czasy

Nie musisz znać zastosowania i używać wszystkich czasów i struktur gramatycznych. Do płynnego porozumiewania się wystarczą najczęściej używane czasy gramatyczne. Realnie czasy są trzy: teraźniejszy, przeszły i przyszły. Bez żadnego „ale”. Czasoprzestrzeń dzieli się na tu i teraz, historię i to co dopiero nastąpi (planowane lub nie). W angielskim gramatyczne czasy mają aspekty i to one sprawiają wrażenie większej liczebności. W brew pozorom aspekty nie istnieją po to, żeby uprzykrzać biedakom próbujących się z nimi uporać życie, ale po to by komunikację uściślać. Opanowanie aspektów prostego i ciągłego w zupełności wystarczy. Idąc na skróty stosowanie do przyszłości „to be going to” też obejdzie i załatwiane. I tu słowo ostrzeżenia i wyjaśnienia. Nie sugeruję, żeby nie zawracać sobie głowy poznaniem wszystkich czasów gramatycznych i ich zastosowań. Zwracam jedynie uwagę na to, że zabieranie się za wszystko na raz powoduje mętlik i zniechęcenie. Na początek, albo nowy początek jeśli reanimujesz swój angielski – lepiej kilka a dobrze.

 

 

Kiedy opanuje się naprawdę dobrze podstawy, nabiera się pewności, wtedy łatwiej będzie zaprzyjaźnić się z Perfect Tense.

Mała dygresja: moje dość specyficzne linguistyczne poczuciu humoru.

Perfect to taki „czas-paradoks”, bo się zaczął, ale nie wiadomo kiedy i jeszcze się nie skończył. Dlatego. Na wstępie radzę się skupić na solidnym opanowaniu podstaw.

Przestań się tłumaczyć, czyli..

To chyba będzie kolejnym, które dołączy do mojej Naughty List obok #wymowaNieWymówka

 

Tłumaczenie z polskiego na angielski. Paradoksalnie możesz nie zdawać sobie sprawy jak bardzo dosłowne tłumaczenie utrudnia i spowalnia naukę języka angielskiego. Dzieje się tak głównie dlatego, że języki różnią się ze względu na różnice kulturowe. Ostatecznie między użytkownikami języka i językiem występuję sprzężenie zwrotne. Język kształtuje rzeczywistość i vice versa, co znaczy też to, że na języki ma wpływ wiele czynników. Włącznie z lokalizacją. Tłumaczenie słowo słowo jest bez sensu, właśnie dlatego, że w procesie traci się sens wypowiedzi.

 

Słów lepiej jest się uczyć grupami tematycznymi i kontekście, a nie pojedynczo i bez powiązania.

 

Jeśli zachodzi potrzeba przetłumaczenia słowa to dobrze jest do tego stosować słownik monojęzyczny, czyli angielsko-angielski. Wyjaśnienie hasła dodatkowo wzbogaca słownictwo.

 

Twórz własny słownik

Samodzielne sprawdzanie znaczeń słów i wyrażeń i zbieranie w jednym miejscu tych nam najbardziej potrzebnych i przydatnych buduje bardzo indywidualny i osobisty słownik. Zbieranie, zapisywanie słów, na które si natkniesz w przeznaczonym do tego notesie pomoże w stworzeniu poręcznego słownika. Umożliwi również prześledzenie swojego rozwoju. O tym dlaczego monitorowanie swoich działań i postępów jest ważne pisałam w notatce o Łańcuchu Systematyczności.

 

Jaki aparat jest najlepszy? Ten, który masz ze sobą.

To cytat zaczerpnięty od Chase Jarvis, światowej sławy fotografa, twórcy programu wspierającego osoby kreatywne Creative Live. Jakoś utkwił mi w pamięci.

Ten cytat rewelacyjnie i bardzo przejrzyście ilustruje jedno z absolutnie najczęstszych przeoczeń i zaniedbań w rozwoju mówienia.

Osoby uczące się angielskiego niezmiernie często skarżą się, że nie mają z kim ćwiczyć mówienia. Problem wydaje się sięgać aż do czasów szkolnych, bo ponoć w szkole tego nie uczą. W szkole za duży nacisk kładzie się na gramatykę i pisanie. No nie wiem, nie wnikam.

 

To jak sobie z tą trudnością poradzić i pozbyć się tego głęboko utrwalonego przekonania?

Zaraz wyjaśnię, tylko przyjrzymy się jeszcze jednej kwestii. Z tego co słyszę i obserwuję w trakcie nabierania płynności językowej uczące się osoby mają opory przed zabieraniem głosu publicznie. I tu pojawia się kolejny paradoks – trudno jest wprawić się w mówieniu nie zabierając głosu. Podejrzewam (to eufemizm), że wynika do z obawy przed krytyką, tremy, a może nawet wstydu. Dlatego, żeby uporać się z tymi blokadami polecam właśnie spróbować działania z tym co mamy.

Sposoby na pewność siebie.

Na początek używaj własnych uszu. Tak, tak. Mamy język, usta i parę uszu, które bez trudu rejestrują różnice w dźwiękach i wymowie. Można zastosować samo-odsłuch. Można powtarzać po śladzie, za wymową wzorcową, którą można znaleźć choćby w internetowych słownikach. Można się nagrać na dyktafon czy głosowe memos w telefonie i po czasie sprawdzić. Może się to wydawać banalne, ale gwarantuję, że jest to spektakularnie skuteczne rozwiązanie. Na dodatek oszczędza czas, kasę i..wstydu.

 

Taki prosty samo-odsłuch pozwala i ułatwia oswojenie się z brzmieniem własnego głosu w obcym języku, pomaga brzmieć naturalniej w grupie, a co za tym idzie w nabieraniu swobody językowej!

 

Voila!!